Komentarze: 0
Rzeczywistość opisywana przez Baudrillarda jest zobaczona niezwykle, trochę jak przez Obcego, który jednak był między nami, wszystko widział, słyszał, poznał i przemyślał.
W tej książce wypowiada Zło i próbuje pokazać, jak pod wpływem wykluczania Zła w imię pozytywnego myślenia i dążenia do totalnego dobra, pod wpływem odsuwania Zła, umieszczania go w genach albo w poczuciu nieszczęścia, rozpada się także Dobro.
Ani słowa nie ma w tej książce o taoizmie, ale myśl o wzajemnym i nieuchronnym związku Zła i Dobra jest ta sama: chęć zniesienia ambiwalencji Dobra i Zła i przeskoczenia ponad jej cieniem ku absolutnej pozytywności jest utopią (...). Nie można wyzwolić Dobra nie wyzwalając Zła, czasem nawet w trakcie wyzwalania Dobra, Zło wyzwalane jest szybciej. (...). Nie ma odrębnych reguł dla Dobra i Zła: ścigają się one bez końca po wstędze Moebiusa.
Wolność zachowywania się w tej sprawie jak kto chce, jest już daleko za nami, wyminięta. Usunęliśmy świat rzeczywisty. Mamy świat spełniony technicznie, wykończony, wycyzelowany jak muzyka komponowana cyfrowo. Mamy świat po brzegi wypełniony informacją czyli "nie-wydarzeniami", często istniejącymi tylko w czasie, w którym podawana jest informacja, bez przechodzenia przez teraźniejszość i historię.
Może dlatego tak ogromne jest w ludziach pragnienie wydarzenia, czegoś radykalnego, niepokojącego, nieuchronnego, co wdziera się do życia świata jak to, co się stało 11 września 2001 roku. Wydarzenie jest dosłowne, nie potrzebuje wyjaśniania, komentowania, interpretowania.
Terroryzm i przemoc to wydarzenia. Baudrillard mówi, na czym polega inteligencja tego Zła i jest to wypowiedź prosta, chociaż trudna do przyjęcia: przemoc, której używamy wobec innych, jest zawsze odbiciem tej, jaką stosujemy wobec siebie. Przemoc, jaką stosujemy wobec siebie, jest zawsze odbiciem tej, której używamy wobec innych.
Tak, my. Używamy przemocy i to, co się z nią stanie, wciąż jest w naszych rękach. Nie przeczy to wnioskom z "Efektu Lucyfera" Zimbardo. Nie przeczy to religiom, bo nawet Bóg wchodzi w układy z zasadą Zła.
Chociaż obraz świata w intuicjach Baudrillarda wygląda złowieszczo, a złowieszczość ta wynika z jak najlepszych intencji ludzkości, aby było dobrze, to jest jednak pewna szczelina w tej totalności, możliwość prześliźnięcia się do rzeczywistości żywej i dosłownej: poezja, przestrzeń mityczna, przestrzeń snów. Tam jeszcze Bogowie przemieniają się w nas, tam nie musimy jeszcze sami przemieszczać się wśród niezliczonych tożsamości światów wirtualnych.
Baudrillard mówi na koniec, że nic tak naprawdę nie brakuje ani nam, ani światu jaki jest, tylko świat stawia opór wszelkim próbom zmuszenia go, by cokolwiek znaczył.
Tego się światu nie robi, on wtedy protestuje, nie wolno zmuszać świata do bycia tym, czym nie jest.
Podczas czytania tej książki pisałam o niej jeszcze tutaj:
rzeczywistość bez cienia, śnienia, wyobrażenia i złudzenia >>
coś jeszcze jest, inne niż prawda i rzeczywistość >>
pozytywność jest utopią >>
usunęliśmy świat rzeczywisty >>
wydarzenie i nie-wydarzenie >>
różnica między złem a nieszczęściem >>
wzajemne powiązanie dobra i zła >>
przemoc i terroryzm jako wydarzenie i odbicie >>
interpretacja to gwałt dokonany na śnie >>
przestrzeń wirtualna, przestrzeń poetycka, mityczna i snowa >>
Pakt jasności. O inteligencji Zła. - Jean Baudrillard
|